Ostatnie podrygi lata zmobilizowały mnie do zbudowania prostej ławki na taras. Lada chwila przyjdzie jesień, liście spadną z drzew, ceny paliw na stacjach wrócą do tych jesiennych, pracownicy foodtrucków znowu będą błogosławić swoje miejsce pracy za non-stop włączone grille, a TVN odpali jesienną ramówkę z tym strasznie dziwnym programem z Azją w tytule. Sami widzicie – to ostatni dzwonek na budowanie i korzystanie
z ogrodowych mebli.
Tikkurila DIY – ławka ogrodowa
– wpis gościnny przygotowany przez autora bloga Pan Fleks –
Mój projekt ma – jak sądzę – kilka zalet. Po pierwsze materiał to ogólnodostępne i niedrogie deski sprzedawane w większości marketów budowlanych. Po drugie można zbudować go przy użyciu mało zaawansowanych narzędzi, chociaż ja użyłem typowo stolarskich. Ale nie sugerujcie się tym. Zdarza mi się być leniwym. Po trzecie, w końcu, wprawdzie nie widać w mojej ławce śrub, wkrętów, ani gwoździ, przez co wygląda to fajnie, ale do łączenia elementów ławki użyłem wkrętów i kleju, czyli wszystkiego, z czym majsterkowicz doskonale sobie poradzi.
Zaczynamy od przycięcia naszych listew na odpowiedni wymiar. Nie podaję konkretnych wymiarów, bo to sprawa indywidualna. Niektórym siedzisko może wydać się zbyt krótkie, albo zbyt płytkie, dla innych moja ławka będzie zbyt duża. Jeśli zabierzecie się za projektowanie takiego mebla, przyjmijcie, że dorosłej osobie wygodnie siedzi się na wysokości około 40-45 cm od ziemi. Wysokość z oparciem to jakieś 80-90 cm. Czyli tak jak zwykłe domowe krzesło. Obliczyłem, że moja ławka to około 12 desek o wymiarach 7x3x150 cm. Plus dwie 3x9x200 cm na nogi.
Głównym elementem ławki jest prosta konstrukcja z 5 elementów. Będę mocował do niej nogi, posłuży jednocześnie za siedzisko. Kiedy je poskręcałem, przygotowałem sobie na szybko prosty model, żeby sprawdzić wymiary i proporcje.
Następnie te elementy, które miały być nogami i mocowaniem oparcia, skleiłem ze sobą taśmą dwustronną, bo chciałem nadać im jakikolwiek kształt. W mojej ławce nogi rozszerzają się ku górze, w miejscu mocowania z siedziskiem mają największą szerokość, a następnie się zwężają. Do wycinania takiego prostego kształtu można użyć zwykłej, ręcznej piły, a nierówności zlikwidować starym, dobrym strugiem stolarskim.
Wspomniałem wcześniej o łączeniu elementów ławki. Nie ma tu większej filozofii. Użyłem wkrętów. Jedyną „fanaberią” było wykonanie otworów o średnicy 8 mm, mniej więcej w 1/3 grubości elementu. Schowałem tam łby wkrętów, a otwory zaślepiłem kołkami meblowymi.
Kiedy wszystkie elementy były już gotowe, wąskie krawędzie zabezpieczyłem preparatem do drewna – tutaj wybór padł na impregnat Tikkurila Valtti Color Aqua w kolorze Kivi (5083). Dlaczego nie czekałem z malowaniem na gotową ławkę? To proste. Przed końcowym montażem maluję tylko te powierzchnie (np. pomiędzy szczeblami oparcia), do których trudno będzie dotrzeć pędzlem w gotowym meblu. Oczywiście pokryję jeszcze impregnatem, przynajmniej dwukrotnie, już po montażu.
Z doświadczenia wynika, że siedzenie na ławce, której oparcie jest zamontowane pod kątem 90 stopni do siedziska, to tortura, z którą może równać się tylko wycieczka do centrum handlowego na dwa dni przed wigilią. Dlatego ja tych tortur domownikom oszczędziłem i przykręciłem je pod lekkim kątem. Oparcie to dwie długie deski i 11 szczebli – z tego samego materiału. Po zmontowaniu (i wcześniejszym pomalowaniu krawędzi), wyszlifowałem oparcie, a ostre krawędzie przełamałem frezem. Można też użyć do tego zwykłego papieru ściernego. Takie „przełamywanie” krawędzi w meblach ogrodowych jest o tyle ważne, że woda, która zbiera się na meblu po deszczu, łączy się w krople i dużo łatwiej odpada od takiej zaokrąglonej krawędzi niż od ostrej.
Przyszedł czas na końcowy montaż. Wszystkie elementy skręciłem ze sobą. Aby wszystkie 4 nogi były na dokładnie tej samej wysokości, dociąłem sobie kawałek jakiegoś odpadu, złączyłem go ściskiem z każdą z nóg i przykręciłem.
W deskach siedziska wyznaczyłem środek, wywierciłem otwory i przykręciłem wkrętami do ramy ławki.
Przed finalnym malowaniem otwory pod wkręty zaślepiłem kołkami wciśniętymi na klej, a ich nadmiar odciąłem.
Takie rozwiązanie jest dużo bardziej estetyczne od widocznych wkrętów, a ponadto nie powoduje, że woda będzie się w tych otworach zbierała i niszczyła drewno.
———
Lubisz majsterkować? Zajrzyj do pozostałych poradników z cyklu Tikkurila DIY i dowiedz się, jak zbudować taboret, ławkę do przedpokoju czy domek dla lalek.
4 komentarze
Jacek
23 lutego 2017 at 17:21Jak były łączone deski oparcia? Próbowałem dojrzeć o co chodzi w tym skomplikowanym stolarskim połączeniu, ale ni cholery nie wiem jak to zostało zrobione. Pozdrawiam.
Pan Fleks
2 marca 2017 at 08:25Cześć Jacek! Elementy oparcia były łączone na obce pióro, czyli tzw. lamelki. To są takie plaskie łączniki, ktore umieszczta sie w uprzednio wyfrezowanych rowkach. Urządzenie do frezowania to lamelownica – podobna do szlifierki katowej, ale zamiast klasycznej tarczy ma małą piłkę.
Pod tym linkiem masz wszystko rozrysowane 🙂
http://narzedziadodrewna.pl/2012/02/20/polaczenia-na-lamelki-popularnie-zwane-lamello/
Pozdrowienia, Pan Fleks
Julia
24 sierpnia 2018 at 11:56A czy te deski w oparciu można połączyć a jakiś inny sposób ? Nie mam takiej lamelownicy. Myślałam, żeby to zrobić albo długimi wkrętami od góry i od dołu, albo też z wykorzystaniem metalowych płytek dokręconych z tyłu
Tikkurila. Potęga Kolorów
27 sierpnia 2018 at 15:39Zapytamy Szanownego Autora 🙂