Jak przystało na osobę, która ogląda wnętrza dwadzieścia pięć godzin na dobę i do tego ma socjologiczne papiery, wysunęłam taki oto nieśmiały wniosek: społeczeństwo podzieliło się. I wcale nie chodzi tu o zacięte racje zwolenników któregoś z dwóch dyskontów. Nie chodzi też o osiedlowe ustawki na murkach, które budownictwo jest lepsze. Chodzi o kolor i nie-kolor. Chodzi o tych, co obstają przy białym i tych, którzy pragną kolorystycznego wariactwa.
– wpis gościnny autorki profilu Pieprznik Pauliny –
Wydaje mi się, że my ten kolor mamy podskórnie zakodowany. Pamiętacie to nasze fantastyczne, punkowe szaleństwo z lat osiemdziesiątych, tę feerię barw z następnej dekady? Jedni twierdzą, że przykryła je warstwa skandynawskiego śniegu. Z kolei orędownicy północnej palety barw ironiczne pokpiwają z oranżu i olejnej, groszkowej lamperii. Pierwsi próbują zawrócić swój różowy kajak z tej mroźnej rzeczki, drudzy twardo zostają przy teorii, że biel jest ponadczasowa, świeża i optycznie powiększająca. Czy to bezwzględny podział i rywalizacja? Nie, bo obie strony mają swoje racje. Do tego gdzieś pośrodku krąży zbiór części wspólnych, czyli ci, którzy czerpią trochę z tego, trochę z tego. Powiem tak: i bardzo dobrze, bo opowiedzieć się wyłącznie po jednej stronie byłoby arcytrudne.
Kolor to jest coś…
…bez czego osobiście nie potrafię funkcjonować, ale wiem, że są i tacy, co operują wąską paletą czterech podstawowych barw, a ich wnętrza i tak powalają mnie na kolana – takie majstersztyki zostawmy dziś w spokoju. Dzisiaj skupmy się na tęczowej drodze ku radosnym, kolorowym wnętrzom. Jeśli Twoja wyobraźnia niebezpiecznie skręca ku barwnej ścieżce, to specjalnie dla Ciebie opracowałam mechanizm, dzięki któremu kolor zagości w Twoim domu szybciej, niż się spodziewasz. A może nawet i więcej – zderzysz ze sobą takie barwy, o których nawet najstarsi górale nikogo by nie podejrzewali.
W stronę koloru!
Kropla koloru zawsze dobrze wygląda na białym tle, ale łączenie ich ze sobą to już czasem rzecz przerażająca, jak potwory spod łóżka. Najczęściej nam się wydaje, że większości kolorów nie da się ze sobą połączyć, a te zupełnie przeciwstawne tylko nabałaganią wizualnie i później nic już nie będzie takie samo. Że wyjdzie pstrokacizna rodem z fototapety. Problemy tutaj są dwa: niemożność wyobrażenia sobie efektu finalnego oraz mnóstwo stereotypów na ten temat, starszych niż ślimaki w piramidzie. Na przykład te o łączeniu barw ciepłych i zimnych albo takich z jednej palety czy gamy. W efekcie zestawienia są ciągle takie same. A prawda jest taka, że zaskakujące połączenia barw to jest dopiero estetyczna przyjemność! Niektóre kolory dopiero wtedy wzbijają się na wizualne wyżyny. Jeden podbija drugi w zupełnie niecodzienny sposób. Każdy wie, że beż, biel i czerń to zestawienie ponadczasowe, ale wyobrażacie sobie, że wszyscy się tak ubieramy i mieszkamy? Moja babcia mawiała, żeby nie iść w stronę światła, więc dzisiaj pójdziemy w stronę koloru – i to koloru na fest!
Krok 1: CHWYĆ ZA PĘDZEL I MALUJ MAŁE ELEMENTY
Jeśli obawiasz się, jak dany kolor będzie współgrać z innym, najlepiej zacząć od małych elementów i zestawiać mniejsze rzeczy. Ostatnio przytargałam do domu stojak sklepowy w fantastycznej, szmaragdowej zieleni, który zamierzałam poddać upcyklingowi i przerobić na regał na drobiazgi. Co pasuje do takiej zieleni? Pierwszym wyborem na pewno byłaby biel lub brąz. Ja jednak nie idę na łatwiznę i po oględzinach domowych zasobów znalazłam puszkę zgaszonego różu. Tak, wiele rzeczy zostawiam przypadkowi, za to efekty czasem naprawdę przyjemnie mnie zaskakują.
Krok 2: SPRAWDŹ DEKOR
Zanim rzucisz się w wir malowania całych ścian, a potem w wir płaczu, sprawdzaj, jak kolory grają ze sobą na różnego rodzaju przedmiotach. Bardzo często inspiracją dla mnie są przedmioty vintage, które przypominają mi o kolorach, o których już świat zapomniał, jak na przykład stary, welurowy fotel z zielonymi frędzlami albo torba na zakupy w przeciwstawnych barwach (nie mówiąc już o sukienkach!). Na targu staroci znalazłam też przepiękny, porcelanowy talerz, który idealnie wkomponował się w moją różową ścianę, czyniąc połączenie różu, zieleni i czerwieni jednym z moich ulubionych.
Krok 3: TKANINY I WZORY
Nic nie jest tak bezbolesne, jak zestawienia, które są totalnie odwracalne, dlatego tutaj świetnie sprawdza się gra tekstyliami – poduszkami, obrusami, narzutami. To czasem ten niewinnie rzucony jasiek staje się wyjściową bazą do nowej kolorystyki ścian w sypialni. To samo w jadalni – czasem zupełnie przypadkiem powstają takie połączenia kolorów, które nigdy nie byłyby Twoim pierwszym wyborem, a które nagle totalnie zaskakują.
Krok 4: KWIATY!
To najwspanialsza gra barw, jaką natura mogła nam sprezentować. Jeśli nie jesteś przekonany, czy wybrane kolory będą ze sobą grały, sprawdź to na kwiatach w kolorowych wazonach, np. włóż żółte tulipany do butelki w kolorze fuksji. Dla mnie to połączenie to prawdziwa energetyczna bomba i chętnie maznęłabym jakiś podręczny stolik w takie kolory.
Krok 5: WIĘKSZE PŁASZCZYZNY
Teraz nadszedł czas na spróbowanie swoich kolorystycznych sił na większych płaszczyznach. Powiem szczerze, że mój szafirowo-granatowy odcień frontów kuchennych to był prawdziwy strzał w dychę. Kuchnia prezentuje się zupełnie inaczej, a ciemna zieleń ze ściany tylko nabrała szlachetności, nie mówiąc już o sąsiadującej ścianie w różowe palmy. To samo z prostym stolikiem zrobionym z palety, który przemalowałam na rdzawy odcień, dzięki czemu fantastycznie odcina się na szaro-niebieskim dywanie.
Krok 6: IDŹ NA CAŁOŚĆ!
Jak krzyczał swego czasu Zygmunt Chajzer. Czy kiedykolwiek pomyślałabym o połączeniu różu i miodowej żółci? Cóż, pewnie tak. Dla mnie po prostu nie ma kolorów, których nie można ze sobą połączyć. Wiele osób pisze mi, że nie wpadłoby na taki zestaw. Wiecie co? Ja też bym na niego nie wpadła, dlatego wiele najlepszych duetów to po prostu spontaniczne decyzje i potrzeby chwili. Ostatecznie przecież zawsze wszystko można przemalować 🙂
Wpis jest częścią cyklu „Potęga inspiracji”, w ramach którego ukazały się dotychczas:
– Sztukaterie, czyli najlepsze zawsze są desery
– Jak łączyć kolory we wnętrzu, czyli kolorystyczne duety
– Jak pomalować meble – stara ławka szkolna
– Rowerowa historia, czyli malowanie roweru
– Czy kolor wpływa na nasze życie?
– Różowa wyspa kuchenna ze starego bufetu
– Kuchenna batalia, czyli atrament na kuchennym froncie
– Mieszkać w stylu wabi-sabi, czyli japońskie piękno przemijania
– Trend Urban Jungle cz. 2 – Jak eksponować rośliny
– Dojrzały banan, czyli metamorfoza komody z mdf
– Wielkanocne dekoracje + rama na kwiaty DIY
– Trend Urban Jungle
Brak Komentarzy