Adaś siedział na nich za karę, bo podczas rytmiki – zamiast grzecznie śpiewać o wiośnie i stukać do rytmu drewnianą pałeczką w bębenek – bębnił w głowę Marysi. Dźwięk był superfajny, ale pani jakoś nie doceniła. Małgosia raz na jednym stanęła. I spadła. Nic wielkiego się nie stało, ten ząb się podobno i tak już ruszał. Grześ wysiadywał nieskończone dupogodziny, próbując wzrokiem sprawić, żeby kalafiory wyparowały z kalafiorowej. Olek zsikał się na jednym z nich w spodnie, bo nie umiał rozpiąć guzika, a Tosia usiadła na jakimś białym warzywie (brawo, Grzesiu…), rozmazując je i na siedzisku, i na czerwonych jak bocianie nogi rajtach z bazarku. A potem… Potem Kasia wyszperała je sobie w internecie po piątaku za sztukę, odebrała i przyniosła do domu. Prawdziwe przedszkolne krzesełka: sklejka, metalowe rurki i echa dziecięcych traum.
– wpis gościnny autorki bloga Piąty Pokój –
Miałam je odnowić i przysposobić dla moich osobistych kilkulatków – do różnych tych stolikowych aktywności, jak malowanie, wycinanie, wcieranie serków homogenizowanych w blat. Niestety, trochę przesadziłam z prokrastynacją, a dzieci, wcale niepytane, wzięły i urosły. Kolana przestały się mieścić, kolorowanki przestały nęcić, więcej serka zaczęło trafiać do otworów gębowych niż na stół. Nad krzesełkami zawisło widmo sprzedaży.
Wtedy pomyślałam: nie po to od lat konsekwentnie bronię się przed konsekwencją w urządzaniu, żeby mi się miały takie zacne krzesełka nie przydać. Niech żyje eklektyzm i łączenie wszystkiego ze wszystkim! Kto powiedział, że krzesełka są tylko do rozgniatania kalafiorów tyłkiem?
Eklektyzm to, moim zdaniem, najpiękniejszy styl wnętrzarski
Daje nietuzinkowe, jedyne w swoim rodzaju efekty, ale i mnóstwo frajdy podczas samego procesu twórczego. Urządzanie mieszkania bez sztywnych ram może być fantastyczną przygodą, jeśli ma się odpowiednio wyluzowane podejście i nie traktuje swoich wnętrz zbyt serio. Nie trzeba trząść się nad każdym nabytkiem, zastanawiając się, czy aby na pewno PASUJE. Nie wszystko musi do siebie pasować, ważne, że jest spójne z gustem urządzającego.
To trochę jak z interpretacją wiersza na maturze z polskiego: wrzucasz, co chcesz i nikt nie może Ci powiedzieć, że się mylisz. Szablon nie istnieje – siadaj, piątka.
Eklektyzm – o co tu chodzi?
Wnętrzarski eklektyzm to łączenie nowego ze starym, puszystego z gładkim, barokowego z oszczędnym, funkcjonalnego z dekoracyjnym. To stary stół po dziadku wstawiony do nowoczesnej kuchni albo rokokowe zwierciadło w minimalistycznej łazience. I kolory. Najlepiej kontrastujące, nasycone, radosne i dużo. Ten styl tak wiele wybacza, tak wiele w sobie mieści, że wprowadzenie dwóch przedpotopowych krzesełek z jakiegoś żłobka to dla niego żaden problem. Bierze je do zespołu i nie słychać przy tym nawet jednej fałszywej ćwierćnuty. Tym bardziej, że cały zespół to istna banda wariatów.
Krzesełka z przedszkola – jak je wykorzystać?
Ze względu na swój nikczemny rozmiar, mebelki z oświatowego demobilu nie nadawały się ani jako kuchenne stopnie, ani jako podnóżki. Przy stole mogłyby służyć, gdyby je ewentualnie ustawić jedno na drugim. Idealnie za to mieszczą donicę z rośliną – kwietniki, jak się patrzy! A gdy się ma tyle roślin, co ja, każda dodatkowa powierzchnia na zielone jest na wagę złota. Pozostało wybrać kolory – cóż mogłabym dać moim krzesełkom, jeśli nie barwy z palety Eclectic z kolekcji Tikkurila Feel The Color? Doprawdy, nie wiem. Róż Flamingo i fiolet Tango tworzą z żółcią naszej lamperii (M397) genialne połączenie.
Malowanie krok po kroku
Krzesełka wykonane są ze sklejki i metalowych rurek. Tej pierwszej nie ruszałam, ale metal wymagał nieco zachodu:
– łuszczącą się farbę usunęłam grubym papierem ściernym (80), a następnie wygładziłam drobniejszym (240)
– dokładnie odpyliłam metalową powierzchnię
– zabezpieczyłam taśmą malarską drewniane elementy krzeseł
– nakładałam emalię Tikkurila Everal Aqua Matt 10 w kolorach K319 Flamingo i M339 Tango cienkimi warstwami, przy pomocy wąskiego pędzla o miękkim włosiu
– cierpliwie czekałam, aż ostatnia warstwa wyschnie
Malowanie takich powierzchni nie jest proste: na wszystkich zagięciach i łączeniach bardzo łatwo tworzą się zacieki, więc należy nieustannie obracać cały mebel (te na szczęście są małe i lekkie), by na bieżąco je rozcierać. Ruchy pędzla powinny być jak najdłuższe, pociągłe i dość delikatne, a ilość nabieranej farby – minimalna. Unikajcie też wracania w miejsca, które malowaliście przed chwilą – farba, która zaczęła już schnąć, nie połączy się ładnie z nową, mokrą porcją. Na sam koniec zostawcie sobie nóżki – wygodnie jest za nie trzymać (i obracać) krzesło podczas malowania.
Uwielbiam efekt końcowy
Róż, fiolet, żółć – wszystkie nasycone, intensywne i żywe jak trzylatki po deserze. Ale chyba jeszcze bardziej jestem dumna z faktu, że ratując dwa stare, lekko podniszczone meble przed zapomnieniem, zyskałam oryginalne kwietniki, jakich nie ma nikt. To jest właśnie siła eklektyzmu.
___
Zaciekawił Cię styl Eclectic? Zajrzyj do eklektycznej inspiracji Kai >>> TUTAJ oraz poczytaj o całej kolekcji Tikkurila Feel the Color 2020 >>> TUTAJ.
Brak Komentarzy