Drewno we wnętrzach to nie tylko piękne, stylowe i funkcjonalne wyroby. Za każdym drewnianym dziełem stoi jego twórca, czyli stolarz! Co sprawia, że zawód stolarza jest pasjonujący? Czym dla stolarza są „meble z duszą”? Kto będzie czuł się dobrze w stolarskim fachu? Zapraszamy na rozmowę z Panem Fleksem, najpopularniejszym kreatorem drewnianej twórczości 🙂
Tikkurila: W trendach wnętrzarskich widzimy powrót do naturalnych surowców – drewna, marmuru, korka czy terakoty. Ciekawi nas natomiast, jakie są trendy stolarskie?
Pan Fleks:
Mam wrażenie, że meble użytkowe są coraz bardziej stechnicyzowane. Bo ludzie oczekują miękkiego ruchu kuchennych szuflad, przyjemnego odgłosu zamykanych frontów w szafkach. No i tego, żeby dało się łatwo usunąć z blatu ślady po winie, albo pozostałości nocnego napadu na lodówkę. Z drugiej strony spotykam coraz więcej osób zapatrzonych w to bardziej tradycyjne stolarstwo – lite drewno, zamiast płyty, ręcznie wykonywane zdobienia, zamiast programu przeniesionego na materiał za pomocą CNC (obrabiarki sterowanej numerycznie).
Wielu z nas chce mieć w domu coś, co ma swoją historię i duszę. Coś, co zrobił przed wieloma laty jakiś sumienny i dokładny rzemieślnik, który nie miał wprawdzie dostępu do nowoczesnych prowadnic z cichym domykiem, ale pamiętał o tym, żeby drewniane listewki solidnie nasmarować woskiem, żeby szuflada nie skrzypiała. Z przyjemnością obserwuję maniaków, którzy kupują na targach staroci ręczne narzędzia, doprowadzają je do porządku i zaczynają swoją przygodę ze stolarstwem – takich ludzi jest wbrew pozorom coraz więcej. Bo i nam nudzą się powoli sztampowe kształty i wzory, więc oczekujemy nowych doznań.
T: Jednym z silnych trendów jest DIY i meblarski recykling. Jakie są Twoje odczucia względem tego zagadnienia? Czy jest coś, na co należy zwrócić szczególną uwagę, rozpoczynając renowację mebla?
Pan Fleks:
Tak, to prawda. „Odzyskiwanie” mebli jest aktualnie na fali. Jeśli pytasz o zdanie Pawła-stolarza, to często mnie to smuci. Bo niejednokrotnie piękne meble z historią zmieniają się za sprawą paru ruchów pędzla w nudne i typowe koszmarki niczym z sieciówek. Ale gdybym miał odpowiedzieć jako Pan Fleks, Bloger i propagator nurtu DIY, to widzę w tej modzie same plusy: dajemy naturze odetchnąć, bo wykorzystujemy zmęczone i zużyte meble, zamiast kupować nowe. Poznajemy „humory” napęczniałych od wody blatów i odkrywamy wnętrza toaletek przesiąknięte zapachem wilgoci. A później odkrywamy sposób na pozbycie się tej woni domowymi sposobami. No i – nie wiem, czy nie najważniejsze – dobrze się przy tym bawimy i zdobywamy praktyczne umiejętności!
Cały proces przywracania świetności naszym nowym-starym meblom nie jest specjalnie skomplikowany, pod warunkiem, że chcemy ten mebel jedynie odświeżyć. Renowacja przez „R” to już poważniejszy temat i nie da się nauczyć wszystkiego z sieci, albo blogów. Jaka jest moja rada dla młodych renowatorów? Zanim zabierzecie się do pracy, spróbujcie odnaleźć jak najwięcej informacji o waszej zdobyczy i podstawowych technikach usuwania starych farb, lakierów. Miejcie pod ręką trochę papieru ściernego, dobry lakier i sąsiada, który pożyczy wam szlifierkę, albo inne narzędzia.
T: Pozostajemy w temacie renowacji – w wielu domach do dziś znaleźć można owiane złą sławą meblościanki. Czy widzisz w nich potencjał, czy też raczej jesteś zwolennikiem ich wymiany na bardziej współczesne meble?
Pan Fleks:
Zwróć uwagę, że większość dzisiejszych mebli z sieciówek wygląda jak tamte meblościanki! Więc gdybym miał wybierać – kupić nową, czy odnowić starą, wybrałbym to drugie. Te meble miały jedną, kapitalną zaletę – były praktyczne i pojemne. Nikt nie zastanawiał się, czy taki klocek będzie pasował do dębowych schodów, bo przecież w bloku z wielkiej płyty nie ma piętrowych mieszkań. No i w sklepach nie było zbyt wielu opcji. To nie były czasy, gdy sofom nadawało się żeńskie imiona. Wystarczyło, że były dostępne.
Znowu wracamy do sentymentów – w kredensie, obok miejsca na telewizor, babcia chowała te pyszne landrynki. W jakim współczesnym meblu znajdziesz taką skrytkę na cukierki? Jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę fakt, że w sprzedaży mamy tak wiele farb, lakierów oraz innych preparatów, które są w stanie odmienić front polakierowany poliestrem w modny mebel, to odpowiedź może być tylko jedna.
T: Jesteś stolarzem z doświadczeniem – z tej perspektywy, Twoim zdaniem, jakie predyspozycje powinien mieć młody stolarz?
Pan Fleks:
Chyba najtrudniejsze jest to, żeby na początku swojej drogi uświadomić sobie, że to zawód, którego uczysz się przez całe życie. A potem umierasz głupi, jak mawiają koledzy po fachu. Zabrzmi to być może trochę zabawnie, ale ten zawód wymaga też takiej zwyczajnej, prostej, krzepy. Bo są niekiedy dni, że przez kilka/kilkanaście godzin fundujesz sobie crossfit z użyciem formatek z płyty wiórowej, albo całą stertą tarcicy, którą trzeba przygotować do klejenia. Stolarze to nie są jakieś istoty o nadprzyrodzonych mocach: na ogół wystarczy wrodzona cierpliwość, wyobraźnia przestrzenna, umiejętność liczenia. Nic specjalnego. Przecież to samo powinien umieć dobry taksówkarz 😉
T: Ciekawi nas bardzo zawodowe życie stolarza 🙂 Z czym najczęściej zwracają się do Ciebie Twoi Klienci, jakie realizacje robisz najczęściej?
Pan Fleks:
Kiedyś były to takie klasyki –szafki nocne, stoły do kuchni, albo jadalni, czy szafki łazienkowe. Bardzo polubiłem małą architekturę ogrodową i zrealizowałem kilka projektów. Czasami klienci chcą dokonać drobnych zmian w meblu, albo najzwyczajniej w świecie dociąć parę elementów – takie zlecenia to także element tego zawodu.
T: A który z dotychczasowych projektów był najciekawszy?
Pan Fleks:
Lubię wymagające projekty, takie, które składają się z czegoś więcej, niż dwie szuflady i 4 formatki na korpus szafki. Zrobiłem ostatnio taki mały barek, dla którego inspiracją był stolik pod telewizor z lat 70-tych. Zastanawiasz się pewnie co było w nim ciekawego? Bardzo proszę – kilka łuków, które powstały z elementów sklejanych pod kątem innym, niż prosty. I szczebelki, które miały być w innym odcieniu niż cały element – należało je wykończyć i zamontować przed ostatecznym wykończeniem mebla.
T: Jaki rodzaj wykończenia jest aktualnie najpopularniejszy? Shabby, wysoki połysk, mat? Udało Ci się zaobserwować jakąś tendencję?
Pan Fleks:
Wśród ludzi, którzy zajmują się renowacją hobbystycznie, faktycznie daje się zauważyć, że im więcej, tym lepiej. Przecierki, wzory geometryczne, czy rodzaj transferu obrazów na drewno. Wysoki połysk to nadal żelazny punkt przy odnawianiu mebli z duszą. W typowo użytkowych meblach prym wiodą chyba jednak półmaty, satyny, które są na tyle wygodne w utrzymaniu, że nie trzeba ich polerować po każdym otwarciu drzwi szafki.
T: Czy masz ulubiony produkt wykończeniowy do drewna?
Pan Fleks:
Bardzo lubię preparaty akrylowe – są łatwe w aplikacji, sto
sunkowo szybko schną i są dostępne w tak wielu kolorach, że zawsze, ilekroć przeglądam wzornik dostaję oczopląsu. Oprócz tego bardzo lubię woski i oleje.
T: Twój ulubiony mebel – fotel, biblioteczka, łóżeczko dla dzieci? 🙂
Pan Fleks:
Jeśli budujesz meble, to po pewnym czasie zaczynasz lubić je tak bardzo, jak ich główny użytkownik. Wciąż najwięcej frajdy sprawiają mi meble, których budowę zleca mi córka. Najbardziej polubiłem chyba łóżko, które obiecałem zrobić jej po powrocie z zimowych ferii. Oczywiście okazało się, że trochę niedoszacowałem czasu i łóżko stanęło ostatecznie w pokoju kilka dni później. Ale na szczęście uratowała mnie frajda spania na wysokim materacu ułożonym bezpośrednio na podłodze.
T: Na blogu Tikkurila zasłynąłeś z niebanalnych realizacji, takich jak stojak na wino czy domek dla lalek. Skąd czerpiesz inspiracje?
Pan Fleks:
Wiesz, stolarsko wychował mnie Mistrz, który przepracował w tym zawodzie ponad 50 lat. W warsztacie nie było komputera, nie projektowałem mebli w domu i nie przynosiłem szkiców, tylko wybierałem żywioł. Rozkładaliśmy na stole duże arkusze papieru, rysowaliśmy poszczególne elementy, zmienialiśmy proporcje, żeby wszystko wyglądało tak, jak trzeba. Inspirację czerpię z tego, co widzę – uwielbiam albumy z meblami, na których czasami się wzoruję. Ale bardzo często decydują względy praktyczne i to jest również moja inspiracja – chciałbym mieć coś, czym zagospodaruję daną przestrzeń w domu. Coś, co będzie idealnie pasowało do małej wnęki obok sofy, albo fotela. Próbuję to sobie wyobrazić, a później idę do warsztatu. I zazwyczaj jest idealnie. Tak, jak chciałem. I to jest właśnie cały urok stolarstwa.
————————————————————
Za rozmowę dziękujemy Pawłowi, autorowi bloga dla majsterkowiczów – Pan Fleks!
Brak Komentarzy